poniedziałek, 20 września 2010
Dzień Sto Sześćdziesiąty Szósty
William Blake
TYGRYS
Tygrysie, błysku w gąszczach mroku:
Jakiemuż nieziemskiemu oku
Przyśniło się, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?
Jakaż to otchłań nieb odległa
Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie
Wznieciły to, co w tobie płonie?
Skąd prężna krew, co życie wwierca
W skręcony supeł twego serca?
Czemu w nim straszne tętno bije?
Czyje w tym moce? kunszty czyje?
Jakim to młotem kuł zajadle
Twój mózg, na jakim kładł kowadle
Z jakich palenisk go wyjmował
Cęgami wszechpotężny kowal?
Gdy rój gwiazd ciskał swe włócznie
Na ziemię, łzami wilżąc jutrznię,
Czy się swym dziełem Ten nie strwożył,
Kto Jagnię lecz i ciebie stworzył
Tygrysie, błysku w gąszczach mroku:
W jakim to nieśmiertelnym oku
Śmiał wszcząć się sen, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?
---
Tyger, tyger, burning bright!
Pierwszy wiersz, którego nauczyłam się na pamięć w oryginale, w związku z czym mam do niego wielki sentyment, mimo że nigdy specjalnie nie czaiłam o co w nim chodzi. Zbyt mętna ta giejowska symbolika jak na moje chamskie gusta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To nie giejowskie. To raczej googlowskie pytanie czy istnieje Bozia.
OdpowiedzUsuń