środa, 30 czerwca 2010

Dzień Osiemdziesiąty Czwarty



Krzysztof Kamil Baczyński

NOC SAMOBÓJCZA

Ta noc bez pożegnania, noc bez gwiazd, noc bez ruchu,
Długo mi wiatr histeryczny tłumaczył epilog najprostszy,
aż oto śmierć dzisiejszą ciężko bijąc ukłuł.
Jestem bezradny jak motyl, motyl nabity na ostrze.
Rzeka: przez okno widać, stanęła i czeka.
Przez okno widać miasta nasunięty witraż.
Na wierszach ślady krwi. Nie przeczytasz
przeżytych epopei. Nie zobaczysz ani jednego człowieka.
Odpływam nocą najstraszniejszą, a dokąd -
- już wszystko jedno, oczy zamkną odwroty w życie jak drzwi,
ręce jak drewno, ręce jak drewno, ręce jak drewno.
Już spod nóg stoczył się świat
wąskim strumykiem krwi
i tylko czarne szkielety mebli płynąc ode mnie wokoło stoją
a jutro rano jak dziś:
przyjdą na okno małe wróble
i nie spłoszone obejrzą śmierć zastygłą w moim pokoju.


---
Musiałam poszukać wirtualnego licznika dni, żeby mi powiedział, ile to już minęło. I to tyle jeśli chodzi o wielką i natchnioną ideę regularnego prowadzenia bloga literackiego. Niech mnie dunder świśnie.

Ten wiersz zasługuje na znacznie bardziej wzniosły komentarz, ale najwyraźniej jestem chujem.

1 komentarz: